Drogi, bezdroża i manowce … walki o niepodległość

W codziennym zabieganiu chętnie  porozumiewamy się   skrótami  i sloganami. Przy okazji setnej rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę  stwierdzamy na przykład, że w 1918 roku nasz kraj po stu dwudziestu trzech latach zaborów ponownie się odrodził i na tym powierzchownym komunikacie poprzestajemy, a datę  11 listopada pamiętamy  głównie dlatego, że jest to dzień wolny od nauki i pracy. Zresztą programy w mediach  również nie wychodzą poza ten stereotyp.

Tymczasem  walka o  niepodległość  to rezultat nieskończenie wielu  zabiegów dokonywanych przez mniej i bardziej znane osobistości, udanych i nieudanych przedsięwzięć, układów, osobistych kontaktów, a nawet zbiegów okoliczności. O tym wszystkim  dowiedzieliśmy się  dzisiaj przy okazji kolejnej wizyty pracownika poznańskiego IPN-u, Pana Jarosława Burchardta.

W jego wykładzie uczestniczyliby chętnie wszyscy uczniowie, niestety, mogli go wysłuchać tylko wytrawni historycy. Byli to słuchacze  niedawnej debaty oksfordzkiej, czyli uczniowie klasy I SP, członkowie ligi historycznej oraz uczniowie klasy III E. Słuchacze podjęli próbę aktywnego słuchania, czyli uważnie  tworzyli notatki nielinearne.  Nanosili więc dotychczas im nieznane dane, przemilczane w  wielu popularnych publikacjach, ale  nieobce goszczącemu u nas badaczowi archiwów.

Co ciekawe, wykład został skonstruowany w taki sposób, że mogliśmy patrzeć na polskie problemy z punktu widzenia najważniejszych państw rozgrywających nas w Europie tak, jakbyśmy byli pionkami na szachownicy, a jednocześnie z naszej krajowej perspektywy. Mogliśmy  przy tym obserwować  poczynania naszych ówczesnych asertywnych i aktywnych liderów. Ten wykład doskonale nam pokazał, że historia jest nauczycielką życia, której wykłady przydałyby się niejednokrotnie współczesnym politykom. Największe sukcesy odnosiliśmy bowiem, gdy różne patriotycznie nastawione ośrodki, mimo osobistych animozji, potrafiły współpracować ze sobą dla wspólnego dobra.

Zaskoczył nas fakt, że prowadzącemu wykład wystarczyły mapa, tablica i pisak. Nie potrzebował ani efektownych prezentacji, ani atrakcyjnych gadżetów; wystarczyła kultura jego słowa, a dwugodzinny wykład minął niepostrzeżenie. Pozostawił natomiast uczucie niedosytu, a odczuwający głód wiedzy uczniowie pozostali, aby porozmawiać na nurtujące ich tematy. Miło też dodać, że uczestnicy spotkania wywarli pozytywne wrażenie na prowadzącym, który przecież  na co dzień ma kontakt z wieloma naszymi rówieśnikami. Ponieważ  jest to dowód wzajemnej sympatii, z niecierpliwością czekamy na kolejny wykład.